Rok 2001

21 marca, Inowrocław – festyn na powitanie wiosny

Na miejscu pojawiliśmy się w odmłodzonym składzie. Rezygnując z grochówki szybko udaliśmy się na miejsce pokazu, sprawiając tym nieopisany zawód grupie małych dziewczynek z kokardami we włosach, które zamierzały ubiec nas i niszcząc misternie zaplanowany kalendarz występów, rozpocząć synchroniczne pląsy. Dalej standardowo, jeżeli nie liczyć tego, że Ugrost i Lipa podjęli heroiczne wysiłki aby upodobnić sobie nawzajem uszy do rozgniecionych kalafiorów.


Powrót do góry

20 maja, Golub-Dobrzyń – Targi Ekologiczne

Tym razem było nas dwa razy więcej niż w zeszłym roku. Także tym razem miejscowi nie byli zainteresowani sparringiem. W tym toku nie dali nam prosiaka, tylko ciecz nazwaną szumnie „grochówką”, którą kolektywnie zidentyfikowaliśmy jako wodę pozostałą po umyciu garów. Kiełbasy, prawdopodobnie pochodzącej z wykopalisk archeologicznych, przezornie nie ruszaliśmy. Krótko mówiąc, recesja w Polsce staje się coraz bardziej widoczna.

P.S.
Do Gunnara podszedł przebrany za klauna, napakowany jak Adam Małysz zawodnik na dwumetrowych szczudłach, nachylił się i tryumfalnie oświadczył: „Jestem większy!”, a Gunnar na to: „Nie, wyższy!”


Powrót do góry


27 maja, Jaszczółtowo – II Piknik Rycerski

Znowu pokaz, znowu Paszko dostał w twarz – słowem, nic nowego. Mimo to nasza walka musiała być na tyle silnie nacechowana emocjonalnie, że chłopcy z bractwa rycerskiego z sąsiedniego miasta, którzy do tego momentu wyrażali zainteresowanie potyczką z nami, po obejrzeniu spustoszenia, które czyniliśmy, zrezygnowali z tej koncepcji. Pozdrawiamy serdecznie!

P.S.
Był to kolejny pokaz, na którym Jorund używał jednorazowych toporów. Każde pękające drzewce wywierało niszczycielski wpływ na jego psychikę. Dlatego też dementujemy niniejszym plotki, jakoby był on wypaczony jedynie z powody traumy doznanej przez niego w okresie płodowym.


Powrót do góry


3 czerwca, Inowrocław – Piknik Bodo

Znakomicie wypełniliśmy niszę ekologiczną pomiędzy występem dziewcząt (w okresie produkcyjnym) przebranych za koty, a lokalną artystką. Pokaz zapadł uczestnikom w pamięć głównie z tego powodu, że podczas antraktu ustalaliśmy z właścicielem dużego lokalnego klubu plany i terminy wspólnego występu Kruków z dziewczętami z miesięcznika „Cats” ubranymi w skórzaną bieliznę. Niestety, jak dotychczas nic z tego nie wyszło. Gdyby sprawa była nadal aktualna, PROSIMY O KONTAKT!


Powrót do góry

8-10 czerwca, Suwałki – Festyn Archeologiczny

Wysłaliśmy Paszka i Ivara jako wsparcie dla Watahy. Nie pojechali do Suwałk badać, czy jeszcze (albo już) leży tam śnieg, tylko aby, jak zwykle kogoś uderzyć, tudzież zostać uderzonym. Plan został zrealizowany w 100%, Paszka nawet raz pochowali i przywalili mu mogiłę głazami.


Powrót do góry

20 czerwca Inowrocław – Pokaz w II LO im. M. Konopnickiej

Z racji wczesnych godzin przedpołudniowych w pokazie wzięła udział młodzież drużynowa, która solidnie napociła się, aby wypełnić godzinę lekcyjną. Herger powiedział potem, że nie wyobraża sobie, jak rok wcześniej starszyzna robiła pokaz 50-cio minutowy we czterech. Cóż, signum temporis… Z frustracji wyzwał do walki grono pedagogiczne, ale nik nie chciał wystąpić. Nic dziwnego – dwa dni po wystawieniu ocen?

Powrót do góry

20 czerwca, Pakość – Dni Pakości

Aby wzmóc zainteresowanie tamtejszej społeczności przed pokazem musieliśmy – w ramach kontraktu – przespacerować się w deszczu na rynek, gdzie zburzyliśmy spokój egzystencji kilku lokalnych gentelmanów konserwujących swoje trzewia związkami siarki i alkoholu. Dopiero po kilku głębszych doszli do siebie i zapewne uznali nasz widok za przejaw delirium tremens. Biliśmy się na boisku zarośniętym wysoką trawą, którą, nie wiedzieć czemu, akurat w tym momencie postanowił kosić pan na małym, czerwonym traktorku. Jedynie wpajany nam od dziecka szacunek dla pracy ludzkiej uchronił tego dobrego człowieka, o wspaniałym wyczuciu dramaturgii, przed doznaniem trwałych okaleczeń spowodowanych wielokrotnym uderzeniem ciężkim toporem.

Powrót do góry

22-24 czerwca, Cedynia – coroczna inscenizacja bitwy z 972 roku

Debiut bitewny większości młodych Kruków, zdaniem Jarla, współtowarzyszy (i ofiar) satysfakcjonujący. Po tym wyjeździe chłopcy mogli poczuć się opierzeni, jak większość ich, hmmm… (ojców?) rok wcześniej. Ciekawe, czy w 2002 roku kolejny młodzik będzie z zapałem wykrzykiwał: „Wojny Czas! Krew i Śmierć!”?

P.S.
Nagrodą w tegorocznym Kręgu Walki był rewelacyjny topór, kuty przez Alka. Wszyscy chętni mogą ocenić, jaki jest rewelacyjny, odwiedzając Ragnara.

Powrót do góry

6-8 lipca, Wolin – VII Festiwal Wikiński Wolin-Jomsborg

Do grodu Wolin dotarliśmy już w czwartek, wczesnym wieczorem, to jest na dzień przed oficjalnym otwarciem festiwalu. Namiot nasz rozbiliśmy tuz obok obozowiska bractwa z Kalisza. Wieczorem postanowiliśmy się zapoznać z sąsiadami. W wyniku intensywnego zapoznawania Herger zagasił ognisko treścią własnego żołądka i trafił do namiotu w nie do końca jasnych dla siebie okolicznościach. Pozostała cześć naszej załogi (Ugrost, Jorund i Ivar) swą drogę do namiotu jeszcze była w stanie rejestrować.

O świcie zerwaliśmy się wszyscy, aby przemarszem wojowników przez miasto oficjalnie otworzyć festiwal. Następnie miała się odbyć bitwa. Odbyła się z godzinnym opóźnieniem, gdyż jak wyjaśnili organizatorzy czekaliśmy na policję. Policja przyjechała, lecz ze względu na niehistoryczne uzbrojenie do bitwy nie stanęła. Podczas czynienia destrukcji Ugrost dorobił się najładniejszego wgniotu w hełmie w całym naszym bractwie za sprawą rosyjskiego długiego topora. Dalej tego dnia – patrz poprzedni rok.

Dnia następnego, mało brakowało, aby część z nas nie wystąpiła w bitwach. Organizatorzy zabronili używania długich toporów, a miecz Hergera nie został dopuszczony z powodu „zbyt ostrego sztychu”. Uratowali nas koledzy z Watahy Wilcze Kły pożyczając nam 2 czekany. Serdecznie im zza to dziękujemy. Za pomocą jednego z owych toporów Jorund założył swemu oponentowi 2 szwy na kolanie. Niestety nie dane nam było zostać do końca festiwalu, przez co być może kilka osób uniknęło okaleczeń.


Powrót do góry

26-28 lipca, Tarczyny – Festiwal Archeologiczny

Było gorąco. Całość imprezy odbywała się na wielkim, prażonym słońcem klepisku, na którym stała 1 (słownie – jedna) chata i kilka straganów. Ponieważ było bardzo gorąco, sporo osób zamiast siać zniszczenie chodziło się ochłodzić w wodach jeziora, prawdopodobnie mających możliwość mutowania ludzi w Potwory z Bagien. Potyczki były toczone nieco apatycznie w piaskowym pyle i wszechogarniającym żarze. Poza tym było bardzo gorąco, a w Kręgu Walki mało kto spoza Kruków przechodził wstępne eliminacje. Krąg Walki wygrał debiutujacy Lipa.

P.S.
Naprawdę było bardzo, kurna, gorąco.


Powrót do góry

25-26 sierpnia, Kalisz – II Biesiada

Kaliskiej biesiadzie towarzyszyła wyjątkowo udana pogoda, sprawiająca, że kolejny raz wszyscy zlaliśmy się. Na szczęście jedynie potem. Organizatorzy jakby to przewidzieli, ponieważ cały czas obficie zaopatrywali nas w… lody, które przeplataliśmy piwem. Wprawione trzewia wojowników poradziły sobie z tą nieco nietypową mieszanką, dającą nam niesłychany wręcz zapał do boju.

Oprócz potyczek odbył się turniej łuczniczy, którego nie wygraliśmy, ponieważ nie wzięliśmy w nim udziału. Postaramy się tę przeszkodę naprawić w przyszłym roku. Następnie odbył się Krąg Walki, wygrany przez Lipę, któremu bardzo spodobało się wygrywanie Kręgów Walki. Przy wieczornym ognisku odbył się turniej opowieści, który bezdyskusyjnie wygrał Wojciech swoją „Sagą o Bjornie”.

P.S.
Ragnar postanowił tym razem zostać berserkiem i popustoszyć w sposób wręcz odrażający, co też uczynił. Był nieco zdziwiony, kiedy po potyczce dostał za zaangażowanie… bukiet kwiatów od jednej z obserwujących wojnę panien.


Powrót do góry

14 września, Inowrocław – Otwarcie Tężni Solankowych

Kiedy zbieraliśmy się przed pokazem, naszym zdumionym oczętom ukazał się kondukt oryginalnie odzianych postaci – panny odziane w dworskie kiece i glany szły szczebiocząc wesoło pośród ludzi w tekturowych koronach, Krzyżaków w czarnych dresach i dwóch halabardników z drewnianymi halabardami, z czego jedną nawet nie pomalowaną srebrolem. Był to, jak się okazało, Orszak Świętej Jadwigi, patronki jednego z miejscowych liceów. Nie jest to chyba najlepszy pomysł na patronkę, zwłaszcza że – jak widać – afiszowała się w publicznych miejscach z Krzyżakami. Natychmiast pojawiły się pomysły na zadzierzgnięcie znajomości poprzez przeprowadzenie dyskusji panelowych w stylu: „Obrona Żmudzi przed najazdem Krzyżackim” lub „Wyższość duńskich toporów nad drewnianymi halabardami”, które jednak nie wypaliły z powodu braku odzewu.

P.S.
Co do samego pokazu, to musiał był udany, ponieważ Paszko po jego zakończeniu przykleił sobie do twarzy plaster.

Powrót do góry

22 września, Pieczyska – Piknik na 10-lecie firmy Promax

Jako zaiste bezduszni najemnicy zostaliśmy najęci na pokaz z okazji 10-lecia firmy. Było dynamicznie i prawie standardowo, gdyby nie to, że tego dnia nastąpił The Great Return of Sygurd, który prał się jak za starych, dobrych czasów, założywszy swój artefakt – Kaftan zwany Panem Rysiem.

Powrót do góry

6-7 października, Toruń – Konwent Fantastyki Zahcon

Zaproszenie na konwent mieliśmy już prawie rok temu, więc sprawy organizacyjne udało się dograć w ostatnim momencie. Na szczęście na czas dotarliśmy w jakże właściwe nam realia pruskiego fortu, z racji temperatury wewnątrz nadającego się znakomicie do przechowywania mrożonych półtusz wieprzowych. Ragnar wygłosił prelekcję o Wikingach, po czym znowu uderzaliśmy się nawzajem dość ciężkimi elementami metalowymi. Kiedy wracaliśmy przedstawiciele zawsze czujnego policyjnego aparatu represji, wylegitymowali nas na dworcu kolejowym. Ciekawe, czym wzbudziliśmy ich podejrzenia?

Powrót do góry