- 30 kwietnia, Grudziądz – pokaz
- 21-22 maja, Ogrodzieniec
- 2-5 czerwca, Stavanger, Norwegia
- 8-12 czerwca, Karmoy, Norwegia
- 18-19 czerwca, Gniezno – IV Gnieźnieńskie Spotkania z Historią
- 1-2 lipca, Gryfice
- 6-12 lipca, Adelso, Szwecja
- 16-17 lipca, Kruszwica
- 13-14 sierpnia, Litwa, Apuole 854
- 27 sierpnia, Warszawa, pokaz na Agrykoli
30 kwietnia, Grudziądz – pokaz
Dzień Patrona w I LO im. Bolesława Chrobrego w Grudziądzu
Pokaz zorganizowany w ramach imprezy dla licealistów, uczniów pobliskiej podstawówki, a nawet – co okazało się później – przedszkolaków i babć z wnuczętami. Zjawili się na nim: Horn, Ulf, Nergal, Valgard i Paszko – ten ostatni jako konferansjer tłumaczył zgromadzonej gawiedzi, „co i jak”. Tłum był zachwycony wyczynami chłopaków, a uczennice planowały już następny Dzień Patrona z ich udziałem.
21-22 maja, Ogrodzieniec
Powrót do góry
2-5 czerwca, Stavanger, Norwegia
Powrót do góry
8-12 czerwca, Karmoy, Norwegia
Powrót do góry
18-19 czerwca, Gniezno – IV Gnieźnieńskie Spotkania z Historią
Powrót do góry
1-2 lipca, Gryfice
Powrót do góry
6-12 lipca, Adelso, Szwecja
Powrót do góry
16-17 lipca, Kruszwica
Po raz trzeci na wzgórzu zamkowym Kruszwicy Kruki rozbiły swoje namioty aby wraz z Watahą współorganizować imprezę pod nazwą „Kruszwica jak za dawnych lat”. Z pewnością historyczna wieża, pod którą odbywała się cała impreza wiele pamięta i może dobrze, że nie przekazuje tego dalej. Ponieważ po tegorocznej imprezie dużo by miała do opowiadania…
Kameralny, swojski nastrój panujący podczas całej Kruszwicy udzielił się nawet Ragnarowi, któremu niepostrzeżenie doprawiono rogi. W zasadzie, to dwa sam sobie doprawił, żeby uniknąć niepotrzebnych plotek. A był to dopiero początek soboty.
Radośni turyści zaglądali w każdy zakamarek obozu, i z zniecierpliwieniem oczekiwali walk. I doczekali się: napadu wikingów z łodzi, tradycyjnej bitwy i pojedynków. Nie zabrakło również partii solowej, tzw. gry na cymbałach, tym razem w wykonaniu…
Nie wiedząc czemu, turyści uparcie lgnęli do wojowników, tym samym zmniejszając im przestrzeń do walki. Mimo usilnych próśb prowadzących imprezę, pole bitwy zmniejszało się niemal do wymiarów piaskownicy.
W trakcie, gdy panowie walczyli kobiety postanowiły zająć się przygotowaniem podpłomyków, zagniatając ciasto w wiaderku. Na pomoc przybył Buli, który dzielnie wyrobił masę, a Bulinka z Basią rzucały placki na blachę. Do popicia mieliśmy słynny barszcz produkcji mamy Nergala. Oj, było pysznie.
Powrót do góry
13-14 sierpnia, Litwa, Apuole 854
27 sierpnia, Warszawa, pokaz na Agrykoli
Idąc z postępem, zamiast do łodzi, zapakowaliśmy się liczną ekipą: Agnieszka, Eleonora, Hakon, Ivar, Jaro, Jędrek, Orlik, Storrada, Vader oraz Westar do autokaru i wraz z zaprzyjaźnioną grupą z Centrum Słowian i Wikingów Wolin – Jomsborg – Vineta udaliśmy się na wyprawę do stolicy. W niekończącej się podróży – skutecznie opóźnianej robotami drogowymi oraz kiepską orientacją kierowcy w terenie – zdążyliśmy wyspać się i zintegrować z resztą pasażerów.
O świcie dotarliśmy na miejsce, czyli do parku na Agrykoli. Z dala od miejskiego zgiełku, wśród bujnej roślinności, rozbiliśmy obozowisko i czekaliśmy na pierwszych zwiedzających, którzy po dłuższej chwili zaczęli tłumnie ściągać. Na zwiedzających czekały liczne atrakcje, m.in.: kuchnia pradziejowa, prezentacja wyrobów z rogu oraz srebra, szklanych koralików, pamiątkowe monety. A jako, że apetyt im sprzyjał to zjedli worek podpłomyków oraz dzbanek soli stanowiący ekspozycję stoiska solnika Ostromira. W ramach lepszego trawienia, cały dzień „przygrywał do podpłomyka” dobrze znany wszystkim miłośnikom Wczesnego średniowiecza zespół Stary Olsa. Oczywiście nie zabrakło inscenizacji bitwy oraz turnieju walki, w którym – jakże mogło być inaczej – spotkały się dwa Kruki (Hakon oraz Vader). Tym razem laur zwycięstwa, czyli kościana ozdoba, przypadł Hakonowi. Wieczorem oglądaliśmy interesujący pokaz firedancingu w wykonaniu Białorusinek, przystrojonych w skórzane spódniczki, niekoniecznie o średniowiecznym kroju, które panowie „pożerali wzrokiem”. Na koniec hojnie ugoszczeni miodem „odpłynęliśmy” do domu.
Powrót do góry